Teraz przejdźmy do rzeczy: śmieciowe żarcie.
Tak, duży problem. Jeśli przyjrzelibyście się swojej codziennej diecie, bez problemu zauważylibyście jak wiele produktów jest bezwartościowych. Z racji tego, że nie jestem ekspertem pozostaje mi temat barzdiej przyziemny a więc słodkości, fastfoody itd. Nie nie powiem NIE JEDZ, bo to nie ma sensu. Jeśli ktoś mi mówi, że mam czegoś nie robić potrzebuję około 10 sekund, żeby właśnie to zrobić.
Myślę że małe grzeszki powinny spełniać parę zasad, żeby można je było nazwać legalnymi
Wszyscy znamy uczucie, kiedy nagle nachodzi nas piekielna ochota na kawałek szarlotki. Taaaak, chrupiący spód, mięciutki środek z nutą cynamonu i rozpływająca się w ustach kruszonka. Tak się składa, że po wczorajszych imieninach cioci, dostałaś zapakowany kawałek i ON leży właśnie grzecznie na jednej z półek w lodówce. Dostajesz ślinotoku, nie możesz myśleć o niczym innym i prawie drżą ci ręce. Masz dwie opcje:
a) biegniesz przez mieszkanie, z hukiem otwierasz drzwi lodówki, łapiesz szarlotkę w dłoń i zjadasz zapominając o papierku; to ci jednak nie wystarcza, dzwonisz do cioci z pogróżkami, a potem wsiadasz w samochód i jedziesz do cukierni, zjadasz cały zapas szarlotki jaki mieli, ale to wciąż za mało, więc WZtka i sernik; JAKIE TO DOBRE!! to niestety jest pierwsze 45minut tej historii, dalej wpadasz w uzależnienie, rodzina się ciebie boi i zamykają cię w wariatkowie ( w dodatku przytyłaś).
oraz
b) dokańczasz to co zaczęłaś, krzyżówka w trakcie której jesteś, strona lub rozdział w książce, albo czekaj na reklamę w telewizji, wstań i idź do kuchni, zaparz wody na herbatę, kawę, wyciągnij talerzyk, łyżeczkę(!) weź kawałek i z kubkiem wspaniale pachnącego napoju (cokolwiek wybrałyście) oraz talerzykiem wróćcie na miejsce. Nigdzie wam się nie śpieszy, więc spokojnie, małymi kęsami delektujecie się ciastkiem. Dopiero gdy połkniecie, możecie nabierać następny kawałek. Łyżeczka jest b.dobrą opcją. ponieważ na łyżeczce mieści się mniej niż jeden przeciętny kęs.
Nie wiem jak wam, ale mi osobiście opcja a) niezbyt przypadła do gustu, szczególnie, po tekście w nawiasie. Tak więc metodą eliminacji stosuję opcję b) i jest nie tyle bezpieczniejsza dla mojego ciała, co satysfakcjonująca dla podświadomości, ponieważ wiem, ze mam nad tym kontrolę.
Więc:
- to musi być wybór, a nie potrzeba
- jeśli się gdzieś śpieszy zrezygnuj, bo nawet nie poczujesz jak wkładasz coś do ust
- zanim zjesz, daj sobie chwilkę czasu (zanim po to sięgniesz, patrzenie na batonik zanim go zjesz nic nie da) może nie potrzebujesz tego tak bardzo jak myślisz
- uważaj aby "małe grzeszki" nie stały się codziennością
Powodzenia!
zajrzyjcie tu, ta dziewczyna natchnęła mnie do pracy:




















